O tych lasach ślicznych pisał już Jan Kochanowski, czas więc sprawdzić, ile prawdy jest w słowach poety. Roztocze otula przybysza pofalowanym krajobrazem, lecz po prawdziwe skarby trzeba sięgnąć samemu. W lesie kryją się bojowe schrony z czasów wojny, ale i misterne rzeźby na opuszczonych cmentarzach. Pod samą granicą, w Radrużu, stoi warowna cerkiew – skarb z listy UNESCO. A obok, do horynieckich wód zaglądał ponoć sam hetman Sobieski. To także jedna z 5 rzeczy, które trzeba zobaczyć.
Zespół Cerkiewny w Radrużu
Skarb Roztocza i zarazem zabytek z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO przyciąga tysiące turystów. Aż trudno uwierzyć, że przez długie powojenne lata wiekowa cerkiew pw. św. Paraskewy w Radrużu drzemała cicho na niewielkim wzgórzu i tylko od czasu do czasu ktoś bardziej świadomy szukał we wsi osoby trzymającej klucz do świątyni. Za to po wejściu za kamienny mur zamierał onieśmielony potęgą drewnianej konstrukcji, którą pół tysiąca lat temu wzniesiono z modrzewi i dębów bez użycia gwoździ. Podziw budzi kunszt ciesielskich mistrzów z czasów, kiedy Rzeczpospolita była mocarstwem, a Radruż – królewska wieś – pełnił funkcje obronne. Mur z wapiennych ciosów, wysoka dzwonnica z nadwieszonym piętrem pozwalały chłopom skutecznie bronić się przed Tatarami i Kozakami. Z najazdami wiąże się romantyczna legenda, według której piękna żona wójta Maria Dubniewiczowa wzięta została w jasyr i po 27 latach wróciła do wsi obładowana kosztownościami. Zwiedzanie cerkwi to nie tylko lekcja historii, ale i okazja do bliższego poznania greckokatolickiej tradycji, której częścią jest wspaniały ikonostas i Boży Grób, a także zapisane cyrylicą krzyże na przycerkiewnym cmentarzu. Tym wszystkim opiekuje się Muzeum Kresów w Lubaczowie i udostępnia turystom każdego dnia.
Cerkiew w Gorajcu
Wzniesiona w 1586 roku greckokatolicka cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Gorajcu nieopodal Cieszanowa należy do najstarszych zabytków na polskim Szlaku Architektury Drewnianej. Przetrwała, chociaż jej parafian dotknęły powojenne wysiedlenia. W czasach stalinizmu, kiedy władze próbowały zamienić cenną świątynię w magazyn nawozów, w jej obronie stanęła dzielna pani Anastazja, nie wpuszczając nikogo do środka. Cerkiew, którą opiekowała się aż do swojej śmierci, została odrestaurowana i zachwyca turystów, którzy odkrywają ją wśród wspaniałych lasów Roztocza. Ma tradycyjną trójdzielną budowę i cała jest kryta gontem. We wnętrzu można podziwiać zarówno polichromie na ścianie nawy, jak i XVIII-wieczny ikonostas architektoniczny. Osobliwością jest ikona (kopia, ponieważ cenny oryginał znajduje się w Krakowie) przedstawiająca Jana III Sobieskiego i jego ukochaną Marysieńkę. Sobieski jeszcze jako hetman polny zasłużył na wdzięczność miejscowej ludności, kiedy w 1672 r. co koń wyskoczy ruszył na ratunek 2 tysiącom chłopów wziętym przez Tatarów w niewolę. Ikona upamiętnia właśnie tamto wydarzenie.
Horyniec-Zdrój
Komu miłe jest wspomnienie hetmana, który gromił Tatarów, albo niemiło dokucza reumatyzm, niech rusza do najsłynniejszego roztoczańskiego uzdrowiska. Nawet Sobieski korzystał z dobrodziejstw leczniczych wód siarkowych. W Horyńcu-Zdroju chwalą się, że siarkę mają lepszą niż w piekle. Ale nie tylko ją. Z pobliskiej Podemszczyzny do tutejszych zakładów przyrodoleczniczych i sanatoriów przywozi się borowinę, która pomaga w leczeniu chorób kręgosłupa i narządów ruchu. Jeśli dodać do tego liczbę słonecznych dni w roku – a należy ona do najwyższych w kraju – oraz tak bajkowe zabytki, jak pałac Ponińskich, w którym mieści się sanatorium „Bajka” właśnie, przepis na idealne miejsce do kurowania ciała i ducha jest gotowy. Co na deser? Może być spacer po parku bogatym w fontanny, mostki i stawy oraz kawa w wytwornej kawiarni, albo wycieczka za miasto na spotkanie cerkiewek i buków. Radruż jest „za płotem”, a las w niedalekich Nowinach Horynieckich kryje kamienny krąg – Świątynię Słońca z wielkim wapiennym megalitem.
Linia Mołotowa
Tajemnicze „bunkry” z czasów drugiej wojny światowej rozsiane są wśród wzgórz i lasów Roztocza. To sowieckie umocnienia graniczne znane jako Linia Mołotowa. Fortyfikacje projektowane przez genialnego inżyniera wojskowego generała Dmitrija Michajłowicza Karbyszewa ciągnąć się miały przez 1300 km, od Leska aż do Połągi na dzisiejszej Litwie. Te w okolicach Narola, Cieszanowa, Horyńca-Zdroju i dalej Lubaczowa należą do najlepiej zachowanych. Raworuski Rejon Umocniony, bo o nim tu mowa, obejmował aż pięć linii obrony, a w nich betonowe schrony, okopy, zapory przeciwpancerne i rowy. Beton miał wytrzymać wybuch nawet 50-kilogramowej bomby lotniczej, a potężne ściany do dziś robią wrażenie, mimo że budowy prowadzonej w latach 1940-1941 nie zdołano dokończyć, a Armia Niemiecka opanowała ten obszar właściwie w kilka dni. Dziś tropieniem sekretów Linii Mołotowa zajmują się grupy pasjonatów, a wyprawę śladem umocnień ułatwia wytyczony szlak turystyczny. Wiedzie .in.. przez tajemniczy i piękny las na najwyższe ze wzgórz - Wielki Dział, lub położoną w pobliżu Brusna Starego Hrebciankę. A to dopiero początek tej przygody.
Cmentarz w Bruśnie Starym i bruśnieńska kamieniarka
Biała wapienna skała określa Roztocze. Z niej białe krzyże dziękczynne za zniesienie pańszczyzny i figury świętych na cmentarzach, mur wokół radruskiej cerkwi i Pomnik Wolności w Horyńcu-Zdroju dłuta genialnego Grzegorza Kuźniewicza. Sztukę obróbki kamienia wydobywanego w okolicach Horyńca-Zdroju opanowano kilkaset lat temu. W Bruśnie Starym i okolicznych wsiach powstały warsztaty kamieniarskie, w których wytwarzano kamienie młyńskie i do żaren. Wapienny materiał doskonale nadawał się do obróbki, a zakłady rzemieślnicze z czasem wydały prawdziwych artystów. To dlatego takie wrażenie robią dziś roztoczańskie nekropolie z rzeźbionymi, nawet XVII-wiecznymi nagrobkami i pomnikami. O ich wyjątkowości można przekonać się na greckokatolickim cmentarzu w Bruśnie Starym. Kiedy zajrzy się tu w słoneczny dzień o poranku, światło odbija się od misternych ornamentów i liter pisanych cyrylicą. Myśl o tym, co minione spotyka się z wiecznym pięknem.