W 2023 roku człowiek po raz pierwszy wylądował samolotem na szczycie drapacza chmur. Dokonał tego polski pilot Łukasz Czepiela. Latanie pokochał, kiedy miał 6 lat i ojciec zabrał go na pokazy lotnicze w podrzeszowskiej Jasionce. Tradycje podniebnych akrobacji na Podkarpaciu mają długą historię. W zagłębiu przemysłu lotniczego Polski, w którym jeszcze przed wojną powstały fabryki, a szkoły szybowników dodawały pasjonatom skrzydeł, wciąż można podziwiać zapierające dech w piersiach widowiska. Po emocje na Podkarpackie Pokazy Lotnicze co roku przyjeżdżają tysiące ludzi.
Lotnicza historia Podkarpackiego
Pasjonatów lotnictwa nigdy na Podkarpaciu nie brakowało. To w końcu z Leżajskiem i Łańcutem wiąże się postać Jana Potockiego, który w 1790 roku wsiadł na warszawskim Nowym Świecie do balonu z francuskim aeronautą Jeanem Blanchardem i wzbił się w przestworza, czego przed nim żaden rodak nie miał szczęścia spróbować. Sto lat później Leonardo ze Wzdowa - jak nazwano wynalazcę Adama Ostaszewskiego urodzonego we Wzdowie koło Haczowa - prowadził w Krośnie próby z silnikiem odrzutowym i stworzył dwupłatowca.
Fascynacji lataniem sprzyjały warunki geograficzne województwa podkarpackiego. Korzystne prądy termiczne w Bezmiechowej koło Leska sprawiły, że w 1930 roku na odsłoniętym grzbiecie Gór Słonnych powstała szkoła szybowcowa Aeroklubu Lwowskiego, a w niedalekiej Ustianowej wojskowy ośrodek lotniczy - kolebki polskich pilotów i największe wówczas szkoły szybowcowe na świecie. Przed wojną pobito tu rekord w długości przelotu szybowcem.
Tadeusz Góra startując ze „Świętej Góry Szybowników” w Bezmiechowej przeleciał aż 577 km, lądując na Wileńszczyźnie. Dziś tamte tradycje kontynuuje Akademicki Ośrodek Szybowcowy Politechniki Rzeszowskiej – kolejne, powiązane z nauką, ogniwo podkarpackiego lotnictwa. Urosło ono wraz z przemysłem lotniczym – dziś ok. 85 proc. krajowej produkcji i 85 lat doświadczenia - któremu początek dała budowa fabryki silników lotniczych w Rzeszowie i fabryki samolotów w Mielcu w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego.
To podwaliny także kosmicznych technologii, które dziś równie mocno zaprzątają wyobraźnię asów przestworzy, jak niegdyś wzbicie się ponad chmury.
Podniebni mistrzowie
W regionie tak zafascynowanym lotnictwem nie mogło zabraknąć lotniczego sportu. Tym bardziej, że od czasów drugiej wojny światowej w Jasionce pod Rzeszowem działa międzynarodowe lotnisko. Niemal równie długą historię ma Aeroklub Rzeszowski, który wyszkolił setki pilotów – mistrzów Polski, Europy i świata – i organizował od lat 60. XX wieku pierwsze zawody m.in. spadochronowe, szybowcowe, a także zloty zespołów akrobacyjnych oraz pokazy lotnicze. To na nie ściągała spragniona emocji publiczność, która jeszcze dziś ze wzruszeniem wspomina wyczyny wielokrotnych mistrzów świata: Witolda Świadka (pilota fabrycznego WSK w Rzeszowie) i Wacława Nycza.
Czas ich tryumfów to ten moment, kiedy 6-letni Łukasz Czepiela podziwia popisy pilotów na pokazach lotniczych pod Rzeszowem i podejmuje sztafetę pokoleń. Teraz to jego podniebne akrobacje, a także Artura Kielaka czy Macieja Kulaszewskiego, podziwiają tłumy przybywające na Podkarpackie Pokazy Lotnicze organizowane przez Samorząd Województwa Podkarpackiego we współpracy z noszącymi gen lotnictwa instytucjami, przedsiębiorstwami i organizacjami społecznymi.
Podkarpackie Pokazy Lotnicze
W tej formule pokazy lotnicze odbywają się od 2017 roku na różnych podkarpackich lotniskach – w Mielcu, Krośnie, Turbii, już nie w Rzeszowie, bo trudno wyłączyć z ruchu międzynarodowy port lotniczy, by na niebo mogły wzlecieć setki pokazowych maszyn. Od zabytkowych An-2 począwszy, a na odrzutowcach F-16 kończąc.
Pokazy trwają przez cały dzień i są prawdziwym świętem lotnictwa. Przybywają na nie miłośnicy aeronautyki i wszyscy spragnieni wyjątkowej rozrywki oraz silnych emocji. Tych nie brakuje. Kiedy mistrz akrobacji po serii obrotów i pętli wprowadza samolot w szaleńczy korkociąg i leci ku ziemi, widzom zapiera w piersiach dech. Podziw budzą akrobacje zespołowe pilotów wojskowych z Polski i zagranicy. Kulminacyjnym punktem są nocne pokazy z wykorzystaniem pirotechniki, kiedy „tańczące” na niebie samoloty tworzą fantastyczne świetlne widowisko.
Publiczność rozparta na leżakach nie może oderwać oczu od nieba. Zabiera te wrażenia do plecaka wspomnień i niesie na turystyczne podkarpackie szlaki – do Muzeum-Zamku w Łańcucie, gdzie ustawiono atrapę balonu Jana Potockiego, pierwszego polskiego aeronauty, do Ustianowej z pomnikiem lotników, do Bezmiechowej, by popatrzeć na startujące szybowce i na Bieszczady, bo to jedno z najlepszych miejsc do podziwiania panoramy podkarpackich gór. I na pokazach lotniczych, i tutaj można szukać podniebnych inspiracji.