Witek Sokół
W moich żyłach płynie paliwo lotnicze, tak mogę najprościej określić mój związek z lataniem i samolotami. Od dziecka marzyłem o lataniu, w wieku piętnastu lat poszedłem do Liceum Lotniczego w Dęblinie, a mając szesnaście lat i jeden dzień, czyli niezbędne minimum wieku potrzebnego do uprawiania lotnictwa, oddałem pierwszy w życiu skok ze spadochronem, tak się to zaczęło i trwa do teraz.
Ukończenie Szkoły Orląt w Dęblinie otworzyło mi drogę do spełnienia marzenia, jakim było latanie na myśliwcach, wytrwałość i wiedza sprawiły, że zasiadłem za sterami samolotu MiG-29, to na tym typie spędziłem najwięcej godzin w powietrzu. Na nim też wszedłem w świat pokazów lotniczych, zostając pilotem pokazowym, co było dodatkiem do normalnej służby w lotnictwie wojskowym.
Coś się kończy, coś się zaczyna, moje latanie bojowe zakończyło się w 2009 roku, ale nie oznaczało to końca przygody z lotnictwem, robiłem uprawnienia potrzebne pilotom cywilnym, dzięki temu trafiłem do Mielca. To tutaj poznawałem specyfikę latania na samolotach wielosilnikowych.
Jednak koleje losu i moje decyzje sprawiły, że odkryłem drugą pasję, dzielenia się wiedzą o lotnictwie. W jednej roli jestem wykładowcą w mojej Alma Mater, a w drugiej komentuję, a w zasadzie opowiadam widzom pokazów o lataniu. Przybliżam lotnictwo, mówię o rzeczach, których nie znajdzie się w encyklopediach, instrukcjach, w moich opowieściach samoloty mają duszę, zawsze staram się uwypuklić rolę człowieka, czy to pilota, czy konstruktora. Zdaję sobie sprawę ze swojej wiedzy, ale przed każdymi pokazami przygotowuję się, uaktualniam dane, czytam i staram się jak najwięcej zapamiętać, to sprawia, że komentuję z pamięci, tylko czasami zaglądając do notatek, jedynie po to, by sprawdzić jakąś konkretną liczbę.
W tym roku zostałem zaproszony do kolebki polskiego przemysłu lotniczego, do Mielca. Miejsca, które ma lotnicze DNA, to tutaj w drugiej połowie lat trzydziestych powstawały legendarne samoloty PZL 37 Łoś, to tutaj powstawała nasza Iskra, która przypięła mi skrzydła i to na niej zaczynałem karierę pilota wojskowego. Nie było takiej opcji, abym odmówił.
Poprowadziłem wraz z Tomkiem Buszewskim szóstą edycję Podkarpackich Pokazów Lotniczych. Pokazy wypadły nadzwyczaj dobrze, pomimo że pogoda starała się przeszkadzać, atmosferę tworzyły tłumy widzów spragnionych podniebnego spektaklu oraz piloci zasiadający za sterami kilkudziesięciu samolotów biorących udział imprezie. To sprawiało, że z największą przyjemnością robiłem to co uwielbiam, czyli opowiadałem o lotnictwie. Wspomnę jeden moment, który mnie szczególnie zachwycił, był to start dwóch Iskier w promieniach zachodzącego Słońca, wyglądały przepięknie, jak za najświetniejszych czasów kariery tego samolotu wywodzącego się z Mielca.
Z radością będę wracał do tego miejsca, gdzie bije lotnicze serce.
Tomek Buszewski
Tomek Buszewski - 26 lat za mikrofonem radiowym. Mniej więcej tyle samo z lotnictwem. Na co dzień jestem "panem od muzyki" w Radiu Kraków. Ukochane aerokluby: częstochowski, krakowski i Nowy Targ.
Komentowaniem pokazów zajmuję się od 12 lat. Pokochałem każdy przejaw awiacji bardziej niż mleko matki. Latałem na szybowcach pod okiem instruktora pilota Grzegorza Olejnika i Rafała Wołosza. Od 6 lat związany jestem z formacją Cellfast Flying Team. Komentuje pokazy w wykonaniu Miecia Machnika, Daniela Dębosza, Arka Nowaka i Kuby Śliwińskiego. To najlepsza przygoda lotnicza jaka mnie spotkała w życiu.
Miałem zaszczyt współpracować z pilotami 1 Eskadry Śmigłowców Szturmowych z 56 Bazy Lotniczej w Inowrocławiu. Zrobiliśmy kilka niewykonalnych wręcz "jobów".
Mielec zawsze dobrze mi się kojarzył. To tutaj powstawała historia techniki lotniczej, tutaj wracam z sentymentem. Zaszczytem było komentowanie wspólnie z Witkiem Sokołem pokazów w tym ważnym miejscu ....dla takiej publiczności. Momentem wzruszu totalnego była parada maszyn budowanych w PZL Mielec. Antek, Dromadery, LiMy, Iskry... była gęsia skórka.
Dziękuję i mam cichą nadzieję do zobaczenia za rok!