Cztery Stawy to przedsięwzięcie Zarządu Dóbr Smolin w Rudzie Różanieckiej – przedsiębiorstwa rodu Andruszewskich, dawnych właścicieli ziemskich z Kresów Wschodnich. - Przedsiębiorstwo odrodziło się po wizycie we Lwowie około 2000 roku, gdzie w archiwum odszukaliśmy akta lasowe majątku Smolin naszego Dziadzia Zygmunta Andruszewskiego juniora. W aktach tych natrafiliśmy na oryginalną pieczątkę „Zarząd Dóbr Smolin – ost. poczta Horyniec” i podpis Dziadka pod protokołem sporządzonym przez wojewódzkiego inspektora lasów prywatnych we Lwowie. Z biegiem czasu i pieniędzy odebraliśmy od Polski resztkówkę Dziadziowego majątku w Smolinie, co dało – razem z wykupionymi w Rudzie Różanieckiej stawami – zaczątek dla Smolina 2.0 – opisuje Cezary Andruszewski, wnuk Zygmunta.
Biznes prowadzi Agnieszka Karolina Andruszewska - jako prezes – z wykształcenia filolog angielski i ichtiolog. Pomagają jej rodzinnie ichtiolodzy, weterynarze, prawnicy oraz dzieci wspólników - studenci biznesu renomowanych angielskich uczelni ekonomicznych – następcy Zarządu Dóbr Smolin in spe.
Skąd pomysł na glamping?
- Z biedy powszechnej oraz bogactwa przeżyć – stwierdzają właściciele Czterech Stawów. - Dziedzicząc po Dziadziusiu pasję łowiecką, jeden ze wspólników odbył dwa safari w Afryce, przywożąc niezatarte wrażenia nocy w środku afrykańskiego buszu oraz skrawek prawdziwego namiotu safari, takiego samego, pod jakim sypiał Sienkiewicz oraz Hemingway podczas ich wypraw łowieckich do Afryki. Potem po prostu zamówiliśmy luksusowe namioty safari, które w Europie zyskały miano „glampingu”, gdzie dziką naturę obserwować można z perspektywy wygodnego ganku, w towarzystwie przyjaciół i dobrego whisky. To obecnie najmodniejszy na świecie i najbardziej ekologiczny sposób wypoczynku na łonie przyrody - ultra kosztowny i luksusowy w Afryce, w Polsce dopiero się przebija do świadomości turystów.
Baza glampingowa obejmuje dwa luksusowe namioty: Sienkiewicz i Hemingway. Wystrój nawiązuje zarówno do akcentów afrykańskich, jak i roztoczańskich. Bezsprzeczną atrakcją są całoroczne, ogrzewane klimatycznymi kominkami jurty. W wystroju jak i nazewnictwie nawiązują do wielkich zdobywców i podróżników: Czyngis-Chana i Marco Polo, którzy na szlaku swych podbojów i podróży niejedną chłodną noc spędzili w takich przybytkach.
Glamping pozwala zatopić się w naturze bez rezygnacji z cywilizacyjnych wygód. Stojące na brzegu stawów jurty i namioty są na tyle oddalone od siebie, aby zachować intymność.
- Do dyspozycji turystów pozostają stawy, lasy, ryby, grzyby i wszelkie aktywności z nimi związane, jak rowery, kajaki, jazda konna, czy po prostu pichcenie w kuchni polowej zaopatrzonej w grill drzewny z blachą, na której odwiedzający nas goście, a w zasadzie już dobrzy znajomi, często pieką proziaki! – zdradza Agnieszka Andruszewska i dodaje, że to miejsce wpisuje się także w trend turystyki kulinarnej. - W letniej restauracji serwujemy ryby pochodzące z naszych stawów – przyrządzane na świeżo, wędzone, a także w postaci przetworów zamkniętych w słoiczkach i sprzedawanych pod marką Smolinfish. Dla turystów ważna jest możliwość skosztowania produktów lokalnych, niedostępnych w ich stronach. Mogą zakupić je podczas pobytu na Czterech Stawach, a jeżeli tylko zatęsknią za nimi, chociażby na Święta Bożego Narodzenia, zaglądają do naszego sklepu internetowego i przypominają im się od razu wakacje.
- Roztocze jest ciągle nieodkryte i budzi ciekawość, podobnie jak nasze glampingi i jurty. Początkowo zaskoczeni goście nie mogli uwierzyć, że w namiocie można spędzić czas w luksusowych warunkach. Większość twierdzi, że takiego klimatu i wygody nie zaznała w żadnym hotelu, bez względu na ilość gwiazdek. Obcowanie z nocną i dzienną przyrodą w luksusowym namiocie to na świecie przeżycie ekskluzywne, u nas jeszcze nieodkryte. Śpieszmy się zatem, popyt i ceny rosną – podpowiadają Andruszewscy.